niedziela, 18 sierpnia 2013

9.

Boląca dusza.

Sobotnia noc. Osiedle bloków z wielkiej płyty, ale równie dobrze może być wioska albo skupisko domków jednorodzinnych. I właściwie to już niedziela, bo trzecia rano. Wszyscy śpią, przez otwarte okna wlewa się  cykanie świerszczy i daleki poszum przejeżdżających od czasu do czasu samochodów. Ciiisza...
I nagle pod oknami wybucha ryk z siłą petardy.
- Ludzieee, luuudzieee, szemu fy jeszsze nie śpicie???!
i po chwili to samo:
- Luuudzie, no szemu fy jeszsze nie śśśpicie?!
I tak kilkukrotnie aż ktoś wreszcie wyszedł na balkon i tu rozpoczął sie dialog:
- Już nie śpimy a nie jeszcze.
-Sooo?
- Już nie śpimy.
- A dlaszego jusz?
- Bo się drzesz, co tak ryczysz po nocy człowieku?!!!
- Bo mie dusza boli...
*
No pacz pani, dusza go boli. I na tę zbolałą duszę przyłożył sobie okład z hektolitrów piwa bądź innej wódki. Dusza jednak nie chciała się omamić i dała o sobie znać, nie zważając, że zakłóca nocny spoczynek innym. Ujawniła się pomimo, że może ktoś własnie przed chwilą utulił wreszcie marudzące przez całą noc dziecko i sterany przyłożył głowę do poduszki, albo właśnie zasnął bo jest chory, coś go boli, ma zmartwienie i spać nie może... Albo ktoś już za godzinę wstaje do pracy... Ale co tam, jego duuusza boli i musi dać temu wyraz. Musi, bo się udusi.
*
- Te, zbolały!
- No???
- To nie dusza cię boli, tylko pęcherz cię ciśnie! 
- Aaaa... ooo... no to dzięki...

Koniec.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz