czwartek, 28 czerwca 2012

4.

Matki dzieciom to mają przesr...ne po całości.
Urodziłaś dziecko i nagle okazuje się, że wszyscy wiedzą lepiej, wszyscy tylko nie ty sama. Zaczyna teściowa, która dramatycznym głosem pyta "a dlaczego ono płacze" albo "dlaczego ono nie płacze" i " jesteś pewna, że ono się najada, na pewno masz za chude mleko, daj mu butelkę". Kiedy ulegniesz, albo nie masz innego wyjścia i karmisz butelką pyta "dlaczego karmisz butelką, to niezdrowe, przecież wiesz, że mleko matki najlepsze?". I moje ulubione " dajesz mu (on to ojciec twego potomstwa) kąpać,przewijać, karmić,nosić dzidzię, przecież ją upuści?!". Do chóru dołącza twoja własna matka, która na twoje nieśmiałe miauknięcie żeś przemęczona, niewyspana, masz doła, stwierdza autorytatywnie "dziecko ma być kochane i jest najważniejsze" po czym dodaje " Tyyy jesteś zmęczona? Tyyy? Jaaa to dopiero miałam sajgon. Ty w tym wieku..." i tu następuje długa lista tego co robiłaś i czego nie robiłaś i jaki ogólnie z ciebie był bachor.

Kiedy uda ci się zrolować biust i upchnąć w staniku (którego jedna miseczka śmiało mogłaby robić za beret albo torbę na młode ziemniaki), oraz brzuszysko pociążowe wepchnąć w majty wyszczuplające czując satysfakcję, że po drodze nie zgubisz wypadającej macicy po sn, kiedy założysz ciemne bryle zasłaniające pół facjaty maskując wory z niewyspania pod oczami i z grubsza zaczniesz przypominać coś na kształt kobiety, decydujesz się wyjść z dzieciorem na spacer. No. Zaraz pojawia się grono starszych pań gugających nad wózkiem i pytających dlaczego, ach dlaczego dziecię nie ma czapki i czy chcesz je przyprawić o nagłą śmierć z wyziębienia, zapalenia ucha ewentualnie z zapalenia płuc?! Jeżeli zaś dziecię ma czapkę, nawet cieniusieńką, to zawsze przypałęta się nawiedzona mamunia z misjom i da ci półgodzinny wykład na temat przegrzewania dzieci. Na koniec, jak diabeł z pudełka wyskakuje teściowa, mama, ciocia (niepotrzebne skreślić) i przy trzydziestostopniowym upale gwałtownie zacznie otulać niemowlę polarowym kocykiem po uszy, tak, że dziecię ledwo zipie, bo "przecież mu zimno!" Albo zaczyna gdakać, że jest "tylko" +15 i co to za matka która w taki mróz spaceruje z niunią, przecież niunia zamarznie!


Latka lecą i dziecię rośnie w siłę. Głównie głosu. Jeżeli pomyślałaś, że teraz to już z górki to jesteś w błędzie. Bowiem każdy uważa, że matka z kilkulatkiem uwieszonym u jej ramienia to dobro wspólne, a  ponieważ wspólne, to se może komentować metody wychowawcze lub ich brak do woli i bez ograniczeń. Kiedy np. mały gadzielec urządza scenę  z rykiem i wiciem się na podłodze, bo odmówiłaś mu kupna kolejnego szajsowategodoniczegoniepotrzebnegokolorowegochińskiegobadziewia ( bo szkoda pieniędzy, bo ma już podobne, bo dom nie jest z gumy a zabawki zaczną się niedługo wysypywać przez komin) , zawsze ale to zawsze zbierze się tłumek który składa się z:


kilku bezdzietnych przyglądających się scenie z mieszaniną przerażenia i obrzydzenia,
- kilku mateczek idealnych które obserwują cie z uśmieszkiem politowania na wytapetowanych mordkach bo ich dzieciaczek to nie, nigdy i wogle.
- dobrej babuni "a cio to, źła mamusia nie kcie kupić ci takiej śliczniusiej ziabawki?"
- babci zwolenniczki bezstresowego wychowania "no niech pani nie daje tak płakać dziecku, jeszcze mu się krzywda stanie, proszę mu kupić tę zabawkę. No co za baba, dzieciak płacze a ta nie reaguje."
- dziadka zwolennika radykalnych metod " że też taka urodzi dziecko i wychować go nie potrafi. No co za rozwydrzony bachor, drze się, przeszkadza, a ta stoi i nie reaguje. Ja to bym mu..."

A "ta" stoi i nie reaguje bo:

a) nerwy ma napięte jak postronki i jak się ruszy to istnieje obawa, że zabije kogoś z tłumku albo,i również wijącego się i ryczącego gadzielca.
b) wzięcie za szmaty wijącego się i ryczącego gadzielca i wyprowadzenie go ze sklepu jest niewykonalne, bo zawsze znajdzie się w tłumku "poprawna politycznie" i zjedzie cię jak burą sukę za maltretowanie dziecka.
c) rykniecie na wijącego itd itp żeby wyprowadzić go z histerii jest niemożliwe, bo - patrz wyżej.
d) o czwartej możliwości, czyli zaaplikowaniu krótkiego leczniczego klapsa należy zapomnieć jeżeli nie chcesz wylądować za kratkami. Chociaż w tym momencie wizja widzeń z dzieciorem raz w tygodniu jest wielce kusząca - nie, nie idź tą drogą!
Ściana.

Panuje również powszechne mniemanie, że dobra matka przemawia do swej pociechy (sic!) tylko i wyłącznie głosem łagodnym, spokojnym i słodziuchnym jako ten mniód. Podniesienie tegoż o jeden ton, a nie daj  Boże, rykniecie na dziecinę upartą jak stado mułów w kapuście czyni z tejże matki patologię.

No. Jednym słowem - przesr...ne.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz