środa, 27 czerwca 2012

3.

Padam na pysk ze zmęczenia, późno, przyzwoici ludzie i moja teściowa już dawno śpią, zamykam więc lapka, idę umyc zęby, siusiu i do wyrka. Nakrywam się kołdrą, zamykam oczęta i... słyszę - tup,tup, tup po panelach, tup, tup, tup coraz bliżej. Staje w drzwiach, niucha. Tup, tup, hyyyc na łóżko. Idzie. Depcze moja nogę, depcze moją śledzionę, rozgniata moją lewą pierś, jest przy twarzy. Wącha. Bo może nie żyję i czas mnie lekko nadgryźć. Udaję, że lekko pochrapuję, więc niepocieszony cofa się. Rozgniata moją prawą pierś, rozdeptuje wątrobę i zaczyna się mścić na mojej drugiej nodze. Ugniata łapkami - prawa, lewa, prawa, lewa jakby to był kawał ciasta, mrucząc przy tym zajadle. Teraz czas na udeptanie sobie gniazdka, więc trzeba zrobić kilka obrotów w te i we wte oczywiście depcząc moją łydkę. Ryp, kładzie się. Pora na toaletę. Z chrzęstem liże futro od czasu do czasu wygryzaniem układając włosie, wierci się, wstaje, okręca, kładzie, znowu się liże i tak kilka razy. Wreszcie kończy. Wyłącza mruczenie. Kocur śpi. Ja nie. I tak cholera co noc.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz