Kiedyś dawno temu nieopatrznie zapowiedziałam Idealnemu "zobaczysz jaka ze mnie będzie rycząca czterdziestka". No i jestem. Rycząca. Głównie na własne dziecię zwane Potomką lub Gadziną. Czasami na Idealnego. Na Kocura nie ryczę, tylko rzucam kapciem.
Potomka vel Gadzina - wersja zależna od nastroju bądź zachowania tejże - ma sędziwy wiek lat 5 i 1/2 i cierpi na głuchotę wybiórczą. Przypadłość ta objawia się tym, że kompletnie nie słyszy takich wyrażeń jak "posprzątaj swoje zabawki""chodź do domu" "umyj się" czy "kładź się spać" natomiast z pięciu kilometrów usłyszy wyszeptane "Gadzina, lody". Poza tym jest uparta, rozgadana - gada nawet przez sen - i nie umie usiedzieć na tyłku przez pięć minut. Czyli norma.
Idealny jest idealny w swoim mniemaniu. Tylko swoim. Wszystko co robi jest idealne i jego życiowym powołaniem jest nauczenie mnie żetosięrobitylkowtenjedynysposób. He, he i że się wyrażę jeszcze raz he. Ale co mu będę rozwiewała złudzenia, niech się chłopina bawi :P
Kocur to koncertowy mieszaniec śmietnikowy szumnie zwany rasą europejską. Jest wybredny i wyrachowany oraz uważa się za mojego właściciela. I tu się myli, bo to ja go posiadam. A może ja się mylę?
A ja? Ja przekroczyłam magiczną cyfrę 40 i powoli staję się dla męskiej części społeczeństwa niewidzialna. Za to słyszalna, czasami aż za dobrze. Jak mawiał Alex z "Madagaskaru" - Ryyyyyyyczę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz